16 cze 2013

Wilkowyjska gościnność

Data:    sierpień 2011
Miejsce: Jeruzal woj. mazowieckie




Na peryferiach polskiej cywilizacji, gdzie rozgrywają się telewizyjne perypetie polskiej rzeczywistości, znajduje się mała gmina Wilkowyje. W tejże wyimaginowanej mieścinie, na małym rynku, znajduje się sklep. Niestety nie prowadziła go pani Więcławska ani Jola Pietrkowa. Ale za to na pocieszenie można było zakupić serialowy specjał ławeczkowiczów: Mamrota! Smak tego siarkofruta opisuje jego cena - pięć złotych. Ale śpi się po nim jak zabity (sprawdzone na sobie i dwóch innych osobnikach). Oryginalna (realna) właścicielka sklepu jest przygotowana na przybycie turystów, gdyż pod ladą miała kilka skrzynek tego napoju. Mieli jej dowieść jeszcze kilka kolejnych, gdyż miała przyjechać planowana wycieczka autokarowa ze Szczecina. Biznes się kręci.
Siedząc na ławeczce Mamrotopijców odczuwało się klimat tego serialu, takiej polskiej rzeczywistości w krzywym zwierciadle, lub nie. Zdania są podzielone. Wokół rynku (czego nie widać w serialu) znajdują się knajpki z fastfoodami oraz jeszcze jeden sklep spożywczy. Jako, że odbyła się przerwa w podróży powrotnej do domu, postanowiliśmy spożyć tutejsze szybkie żarcie. Smakowało tak samo jak wszędzie indziej. Nie było klasycznego polskiego tłustego dania - kebabu, co mnie trochę zaskoczyło. Prędko jednak zostałem wyprowadzony z błędu, ponieważ kebab jest uruchamiany, gdy rozpoczynają się zdjęcia do kolejnego sezonu. 
Tak więc spróbowałem Mamrota oraz wilkowyjskiego fastfooda. Nawet fikcyjne frytki udaje mi się zjeść. 

"Long drink Wilkowyje!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz